W najbliższych latach znaczenie gazu skroplonego dla światowej gospodarki będzie rosło. Dziś największym eksporterem LNG jest Katar, ale kolejne kraje budują terminale i zaczną eksportować surowiec, wśród nich USA i Kanada. Będzie też rosło znaczenie Australii.
Popyt na LNG na świecie rośnie, bo rośnie popyt na energię, szczególnie w szybko rozwijających się gospodarkach Azji. Przykładowo w ubiegłym roku Chińczycy zużyli 27 proc. gazu skroplonego więcej, niż jeszcze rok wcześniej. Dużych ilości surowca potrzebuje też Japonia – która po katastrofie w elektrowni jądrowej w Fukushimie wyłączyła wszystkie reaktory atomowe – a także Tajwan i Korea Południowa. Do tych trzech ostatnich krajów trafia ok. 60 proc. całkowitych dostaw LNG na świecie. Do importerów LNG dołączają kolejne azjatyckie kraje – w ubiegłym roku Singapur.
Z raportu GIIGNL (International Group of LNG Importers) wynika, że Azja odpowiada za 75 proc. globalnego rynku LNG. Z uwagi na duży popyt ceny gazu na tym kontynencie są więc wyższe niż w Europie i Ameryce. Jednak zachodnia półkula jest również perspektywicznym rynkiem dla gazu skroplonego. W ubiegłym roku wraz z rosnącym popytem na energię rosło zużycie LNG w Argentynie, Brazylii i Meksyku. Dziś oba kontynenty amerykańskie to nieco ponad 9 proc. globalnego popytu.
Spada z kolei zużycie LNG w Europie. Według części ekspertów, to m.in. efekt kryzysu w strefie euro i stosunkowo wysokich cen energii na starym kontynencie, które zniechęcają przemysł do inwestycji. Dziś Europa to ok. 14 proc. światowego popytu na surowiec.
Największym eksporterem gazu skroplonego jest obecnie Katar, który w ubiegłym roku odpowiadał za 1/3 globalnych dostaw. Tuż za nim była Malezja (11 proc.) i Australia (10 proc.). Jednak w najbliższych latach do grona eksporterów dołączą najprawdopodobniej nowi gracze – USA i Kanada. Główne szlaki światowych dostaw LNG są więc dwa: pierwszy wiedzie z Bliskiego Wschodu do Azji i na Pacyfik, drugi z południa na północ na Pacyfik.
Tomasz Chmal, ekspert ds. rynku energii Instytutu Sobieskiego podkreśla, że Azja postawiła na gaz skroplony, bo nie miała innego wyjścia. „Japonia i Korea nie mają własnych zasobów, więc muszą gaz importować. Chiny mają zasoby, ale tam zapotrzebowanie na energię jest ogromne i rośnie. Rynki azjatyckie w jakimś sensie są skazane na LNG” – mówi PAP.
Jak dodaje, zapotrzebowanie na LNG w Europie spada m.in. z powodu wybudowanego kilka lat temu gazociągu Nord Streamu, którym można przesyłać z Rosji do zachodniej Europy 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. W planach jest budowa kolejnego gazociągu, który ma dostarczać do Europy rosyjski gaz – South Streamu.
„Zapotrzebowanie na gaz jest w Europie pokrywane głównie przez Rosję i Norwegię. W związku z tym terminale LNG we Francji, Hiszpanii i Włoszech wykorzystywane są w 30-40 proc. To kwestia ceny – ta rosyjska jest korzystniejsza, niż cena gazu skroplonego” – wyjaśnia Chmal.
Ekspert uważa jednak, że rynek gazu skroplonego będzie się zmieniał i stawał się „coraz bardziej płynny”. „Będzie coraz bardziej przypominał rynek ropy naftowej. Stanie się globalnym rynkiem, z niewielką różnicą cenową. Dziś mamy jeszcze trzy rynki gazu – amerykański, który jest najtańszy, azjatycki, który jest najdroższy oraz europejski, w przypadku którego cena jest gdzieś w środku” – wyjaśnia.
Jego zdaniem wraz ze zmianami zachodzącymi na rynku najwcześniej zaczną spadać ceny surowca w Azji, bo tam będą w pierwszej kolejności eksporterzy wysłali surowiec. „Dopiero później, w drugiej kolejności może spadać cena w Europie. Jeśli Australia będzie przesyłała duże ilości na rynek azjatycki, to być może krajom Zatoki czy USA będzie się opłacało wysyłać gaz do Europy” – wyjaśnił.
W 2013 r. import LNG na świecie pozostawał na podobnym poziomie jak w 2012 r. – osiągnął 236,9 Mt. Na koniec 2013 r. ok. 10 proc. globalnego popytu na gaz było pokrywane przez LNG. Trzy kraje – Izrael, Malezja i Singapur – dołączyły do grupy importerów skroplonego gazu, natomiast Angola po raz pierwszy rozpoczęła eksport LNG.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
W ciągu kilku lat LNG zmieni globalny rynek energii
W najbliższych latach znaczenie gazu skroplonego dla światowej gospodarki będzie rosło. Dziś największym eksporterem LNG jest Katar, ale kolejne kraje budują terminale i zaczną eksportować surowiec, wśród nich USA i Kanada. Będzie też rosło znaczenie Australii.
Popyt na LNG na świecie rośnie, bo rośnie popyt na energię, szczególnie w szybko rozwijających się gospodarkach Azji. Przykładowo w ubiegłym roku Chińczycy zużyli 27 proc. gazu skroplonego więcej, niż jeszcze rok wcześniej. Dużych ilości surowca potrzebuje też Japonia – która po katastrofie w elektrowni jądrowej w Fukushimie wyłączyła wszystkie reaktory atomowe – a także Tajwan i Korea Południowa. Do tych trzech ostatnich krajów trafia ok. 60 proc. całkowitych dostaw LNG na świecie. Do importerów LNG dołączają kolejne azjatyckie kraje – w ubiegłym roku Singapur.
Z raportu GIIGNL (International Group of LNG Importers) wynika, że Azja odpowiada za 75 proc. globalnego rynku LNG. Z uwagi na duży popyt ceny gazu na tym kontynencie są więc wyższe niż w Europie i Ameryce. Jednak zachodnia półkula jest również perspektywicznym rynkiem dla gazu skroplonego. W ubiegłym roku wraz z rosnącym popytem na energię rosło zużycie LNG w Argentynie, Brazylii i Meksyku. Dziś oba kontynenty amerykańskie to nieco ponad 9 proc. globalnego popytu.
Spada z kolei zużycie LNG w Europie. Według części ekspertów, to m.in. efekt kryzysu w strefie euro i stosunkowo wysokich cen energii na starym kontynencie, które zniechęcają przemysł do inwestycji. Dziś Europa to ok. 14 proc. światowego popytu na surowiec.
Największym eksporterem gazu skroplonego jest obecnie Katar, który w ubiegłym roku odpowiadał za 1/3 globalnych dostaw. Tuż za nim była Malezja (11 proc.) i Australia (10 proc.). Jednak w najbliższych latach do grona eksporterów dołączą najprawdopodobniej nowi gracze – USA i Kanada. Główne szlaki światowych dostaw LNG są więc dwa: pierwszy wiedzie z Bliskiego Wschodu do Azji i na Pacyfik, drugi z południa na północ na Pacyfik.
Tomasz Chmal, ekspert ds. rynku energii Instytutu Sobieskiego podkreśla, że Azja postawiła na gaz skroplony, bo nie miała innego wyjścia. „Japonia i Korea nie mają własnych zasobów, więc muszą gaz importować. Chiny mają zasoby, ale tam zapotrzebowanie na energię jest ogromne i rośnie. Rynki azjatyckie w jakimś sensie są skazane na LNG” – mówi PAP.
Jak dodaje, zapotrzebowanie na LNG w Europie spada m.in. z powodu wybudowanego kilka lat temu gazociągu Nord Streamu, którym można przesyłać z Rosji do zachodniej Europy 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. W planach jest budowa kolejnego gazociągu, który ma dostarczać do Europy rosyjski gaz – South Streamu.
„Zapotrzebowanie na gaz jest w Europie pokrywane głównie przez Rosję i Norwegię. W związku z tym terminale LNG we Francji, Hiszpanii i Włoszech wykorzystywane są w 30-40 proc. To kwestia ceny – ta rosyjska jest korzystniejsza, niż cena gazu skroplonego” – wyjaśnia Chmal.
Ekspert uważa jednak, że rynek gazu skroplonego będzie się zmieniał i stawał się „coraz bardziej płynny”. „Będzie coraz bardziej przypominał rynek ropy naftowej. Stanie się globalnym rynkiem, z niewielką różnicą cenową. Dziś mamy jeszcze trzy rynki gazu – amerykański, który jest najtańszy, azjatycki, który jest najdroższy oraz europejski, w przypadku którego cena jest gdzieś w środku” – wyjaśnia.
Jego zdaniem wraz ze zmianami zachodzącymi na rynku najwcześniej zaczną spadać ceny surowca w Azji, bo tam będą w pierwszej kolejności eksporterzy wysłali surowiec. „Dopiero później, w drugiej kolejności może spadać cena w Europie. Jeśli Australia będzie przesyłała duże ilości na rynek azjatycki, to być może krajom Zatoki czy USA będzie się opłacało wysyłać gaz do Europy” – wyjaśnił.
W 2013 r. import LNG na świecie pozostawał na podobnym poziomie jak w 2012 r. – osiągnął 236,9 Mt. Na koniec 2013 r. ok. 10 proc. globalnego popytu na gaz było pokrywane przez LNG. Trzy kraje – Izrael, Malezja i Singapur – dołączyły do grupy importerów skroplonego gazu, natomiast Angola po raz pierwszy rozpoczęła eksport LNG.
Źródło: PAP. Czytaj dalej…
Autor
Tomasz Chmal
Były ekspert w dziedzinie Energetyka