Unijne sankcje dot. ograniczenia eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy naftowej pozostaną bez większego bezpośredniego wpływu na polską gospodarkę – mówi PAP ekspert ds. energii Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal.
We wtorek kraje UE uzgodniły sankcje sektorowe wobec Rosji w związku z kryzysem na Ukrainie. Uzgodnienia te muszą zostać jeszcze formalnie zatwierdzone przez rządy. Szczegółów na razie nie podano, ale propozycje przewidywały, że sankcje obejmą m.in. ograniczenie eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy naftowej.
Chmal uważa, że takie ograniczenia Rosja może odebrać jako wyższe koszty dla rosyjskiego przemysłu wydobywczego. Jego zdaniem Rosja będzie prawdopodobnie chciała przenieść te koszty na swoich klientów w postaci wyższej ceny ropy. „Jednak to rynek powinien ocenić, czy ten potencjalny wzrost kosztów, czy tez próba przeniesienie tych kosztów na odbiorców będzie skuteczna. Pytanie, na ile pozycja odbiorców będzie silna, by znaleźć alternatywne dostawy albo nie pozwolić sobie na przeniesienia tych kosztów” – powiedział ekspert. W jego opinii Rosjanie mogą wykorzystać argument „braku sprzętu” i argumentować odbiorcom, że nie mają możliwość produkowania odpowiedniej ilości ropy. „Mogą powiedzieć: albo musicie iść do kogoś innego, albo musicie zapłacić więcej za taka samą ilość” – powiedział.
Chmal nie spodziewa się, żeby na ograniczeniach stracił polski przemysł, bo nie eksportujemy ogromnych ilości sprzętu wydobywczego i technologii do Rosji. „Jest kilka firm z polskim kapitałem, które prowadzą tam operacje. To nie jest jednak tak, że my jesteśmy krajem znaczącym w tej kwestii. Najwięcej tych technologii jest w Stanach Zjednoczonych” – powiedział. Dodał, że w jego ocenie nie ma zagrożenia dla polskich firm działających w tym sektorze.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Sankcje UE dot. ropy bez większego wpływu na polską gospodarkę
Unijne sankcje dot. ograniczenia eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy naftowej pozostaną bez większego bezpośredniego wpływu na polską gospodarkę – mówi PAP ekspert ds. energii Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal.
We wtorek kraje UE uzgodniły sankcje sektorowe wobec Rosji w związku z kryzysem na Ukrainie. Uzgodnienia te muszą zostać jeszcze formalnie zatwierdzone przez rządy. Szczegółów na razie nie podano, ale propozycje przewidywały, że sankcje obejmą m.in. ograniczenie eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy naftowej.
Chmal uważa, że takie ograniczenia Rosja może odebrać jako wyższe koszty dla rosyjskiego przemysłu wydobywczego. Jego zdaniem Rosja będzie prawdopodobnie chciała przenieść te koszty na swoich klientów w postaci wyższej ceny ropy. „Jednak to rynek powinien ocenić, czy ten potencjalny wzrost kosztów, czy tez próba przeniesienie tych kosztów na odbiorców będzie skuteczna. Pytanie, na ile pozycja odbiorców będzie silna, by znaleźć alternatywne dostawy albo nie pozwolić sobie na przeniesienia tych kosztów” – powiedział ekspert. W jego opinii Rosjanie mogą wykorzystać argument „braku sprzętu” i argumentować odbiorcom, że nie mają możliwość produkowania odpowiedniej ilości ropy. „Mogą powiedzieć: albo musicie iść do kogoś innego, albo musicie zapłacić więcej za taka samą ilość” – powiedział.
Chmal nie spodziewa się, żeby na ograniczeniach stracił polski przemysł, bo nie eksportujemy ogromnych ilości sprzętu wydobywczego i technologii do Rosji. „Jest kilka firm z polskim kapitałem, które prowadzą tam operacje. To nie jest jednak tak, że my jesteśmy krajem znaczącym w tej kwestii. Najwięcej tych technologii jest w Stanach Zjednoczonych” – powiedział. Dodał, że w jego ocenie nie ma zagrożenia dla polskich firm działających w tym sektorze.
Źródło: PAP. Czytaj dalej…
Autor
Tomasz Chmal
Były ekspert w dziedzinie Energetyka