Konsultacje, debaty, dyskusje, zespoły. Po jednej stronie stołu pedagodzy i ich związki, po drugiej samorządy. Temat obrad – zmiany w Karcie Nauczyciela, arbiter – rząd
Wszystko to miało prowadzić do zmian w przepisach, rodem z PRL. Okazuje się jednak, że rząd z roli oświeconego sędziego przesuwa się na pozycję lękliwego obrońcy interesów pedagogów. Kosztem rodziców, gmin, podatników i uczniów.
Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej we wtorek w radiowej Trójce: „rozmowy są prowadzone cały czas”, „nie trzeba rewolucyjnych zmian w awansie zawodowym nauczycieli”, „propozycje zmian w Karcie Nauczyciela przedstawimy 31 stycznia”. Jedyny konkret – nauczyciele nie będą mieli 37 procentowych zniżek na przejazdy koleją i autobusami. Czy je stracą? Nie, pedagodzy to oczko w głowie naszych władz. Ulga zostanie obniżona o 4 ptk proc. – do 33 proc., ale w zamian obejmie też nauczycieli pracujących w przedszkolach. Mimo, że na wynagrodzenia tych ostatnich rząd nie przeznacza ani złotówki, odpowiadają za to lokalni włodarze.
Wszystko wskazuje na to, że oczekiwana przez gminy zmiana w zasadach wynagradzania, zatrudniania czy awansu pedagogów skończy się na zapowiedziach. Na wrześniowym, samorządowym kongresie oświaty (RZ patronował temu wydarzeniu) widziałem determinację, czasem wręcz rozpacz lokalnych liderów, przekonujących że dłużej nie wytrzymają obecnej sytuacji, w której rząd zmusza ich do wykonywania określonych zadań nie zapewniając finansowania. Gminy nie chcą płacić za kilkadziesiąt dni urlopu nauczycieli, ich liczne dodatki, urlopy na podratowanie zdrowia dla 30-latków, chcą mieć prawo do swobodniejszego zarządzania kadrami w szkołach. Czy to żądania ponad miarę? Nie, wszak każdy, kto płaci za usługi powinien mieć możliwość negocjowania ich jakości czy wyboru wykonawcy.
Relikt minionej epoki, jakim jest Karta, wymaga likwidacji. I to nie tylko dlatego, że jego konserwowanie pogarsza jakość kształcenia, prowadzi do negatywnej selekcji do zawodu czy rujnuje gminy. Przede wszystkim dlatego, że musimy skończyć ze szkodliwą praktyką życia dobrze reprezentowanych lub licznych grup na kosz innych, zwykle słabszych.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Rozpacz burmistrza
Konsultacje, debaty, dyskusje, zespoły. Po jednej stronie stołu pedagodzy i ich związki, po drugiej samorządy. Temat obrad – zmiany w Karcie Nauczyciela, arbiter – rząd
Wszystko to miało prowadzić do zmian w przepisach, rodem z PRL. Okazuje się jednak, że rząd z roli oświeconego sędziego przesuwa się na pozycję lękliwego obrońcy interesów pedagogów. Kosztem rodziców, gmin, podatników i uczniów.
Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej we wtorek w radiowej Trójce: „rozmowy są prowadzone cały czas”, „nie trzeba rewolucyjnych zmian w awansie zawodowym nauczycieli”, „propozycje zmian w Karcie Nauczyciela przedstawimy 31 stycznia”. Jedyny konkret – nauczyciele nie będą mieli 37 procentowych zniżek na przejazdy koleją i autobusami. Czy je stracą? Nie, pedagodzy to oczko w głowie naszych władz. Ulga zostanie obniżona o 4 ptk proc. – do 33 proc., ale w zamian obejmie też nauczycieli pracujących w przedszkolach. Mimo, że na wynagrodzenia tych ostatnich rząd nie przeznacza ani złotówki, odpowiadają za to lokalni włodarze.
Wszystko wskazuje na to, że oczekiwana przez gminy zmiana w zasadach wynagradzania, zatrudniania czy awansu pedagogów skończy się na zapowiedziach. Na wrześniowym, samorządowym kongresie oświaty (RZ patronował temu wydarzeniu) widziałem determinację, czasem wręcz rozpacz lokalnych liderów, przekonujących że dłużej nie wytrzymają obecnej sytuacji, w której rząd zmusza ich do wykonywania określonych zadań nie zapewniając finansowania. Gminy nie chcą płacić za kilkadziesiąt dni urlopu nauczycieli, ich liczne dodatki, urlopy na podratowanie zdrowia dla 30-latków, chcą mieć prawo do swobodniejszego zarządzania kadrami w szkołach. Czy to żądania ponad miarę? Nie, wszak każdy, kto płaci za usługi powinien mieć możliwość negocjowania ich jakości czy wyboru wykonawcy.
Relikt minionej epoki, jakim jest Karta, wymaga likwidacji. I to nie tylko dlatego, że jego konserwowanie pogarsza jakość kształcenia, prowadzi do negatywnej selekcji do zawodu czy rujnuje gminy. Przede wszystkim dlatego, że musimy skończyć ze szkodliwą praktyką życia dobrze reprezentowanych lub licznych grup na kosz innych, zwykle słabszych.
Źródło: Rzeczpospolita. Czytaj dalej…
Autor
Bartosz Marczuk
Były ekspert w dziedzinie Polityka społeczna