Paulina Gajkowska: W Platformie Obywatelskiej roi się od wewnętrznych napięć i starć poszczególnych frakcji. Czy nowy rok może przynieść rewolucję w pratii rządzącej, która ostatecznie doprowadzi do „obalenia” Donalna Tuska?
Jan Filip Staniłko: – Obecna sytuacja w Platformie Obywatelskiej jest analogiczna do sytuacji SLD Leszka Millera, z tym że Donald Tusk nie ma za plecami nikogo takiego jak Oleksy, Czarzasty czy Cimoszewicz. Lider partii rządzącej jest w gruncie rzeczy sam i na tym polega jednocześnie jego problem i siła. Widać, że napięcia w Platformie nie są mitem, co pokazała sprawa Kolei Śląskich. Stała się ona przykładem tego, jak jedna regionalna frakcja partii może wyrządzić krzywdę drugiej poprzez układy w stolicy. Cała ta historia zaczęła się od tego, że województwo zostało zmuszone do przejęcia usług, których regionalne koleje nie były w stanie świadczyć, a doprowadził do tego resort transportu kierowany przez tę samą partię, z której pochodzą władze samorządu śląskiego. Takich spraw na pewno będzie więcej. To pokazuje, jak w PO narastają konflikty frakcyjne, których źródłem jest presja klientelistyczna, będąca skutkiem słabego otoczenia gospodarczego: wzrasta liczba osób, którym trzeba coś załatwić. Stąd napięcia przybierają na sile. Jednakowoż na chwilę obecną nie ma nikogo, kto byłby w stanie „wysadzić” Donalda Tuska z kierowania partią, po prostu nie ma kto go zastąpić. Afera Rywina, która obaliła rząd Millera, była skutkiem jego konfliktu z Aleksandrem Kwaśniewskim. Obecnie jednak nie widać wyraźnych pęknięć na linii Donald Tusk – Bronisław Komorowski. Ten rok będzie po prostu próbą przetrwania na oparach funduszy europejskich wobec rosnącego bezrobocia i załamującego się popytu konsumenckiego.
Sądzi Pan, że tendencja spadku poparcia dla partii rządzącej się utrzyma?
– Poparcie spada konsekwentnie od kilku lat i jest już dość niskie. Co prawda cały czas utrzymuje się na w miarę satysfakcjonującym PO poziomie i jest relatywnie wysokie jak na ilość argumentów, jaką można zebrać na niekorzyść partii rządzącej. Jednak te argumenty słabo docierają do społeczeństwa, które z jednej strony nie jest nimi zainteresowane, a z drugiej – nie jest w stanie dotrzeć do nich z racji asymetrii informacyjnej. Kryzys może przyspieszyć spadek poparcia, dlatego musimy liczyć się z tym, że premier będzie atakował opinię publiczną jakimiś dużymi tematami, jak np. wejście do strefy euro. To oczywiście jest niebywale niebezpieczne z punktu widzenia strategicznego i jestem głęboko przekonany, że nie powinniśmy się tam pchać. Premier zdaje sobie sprawę z tego, że tę sprawę może rozgrywać jedynie wizerunkowo, ponieważ brak mu siły politycznej. Pytanie zasadnicze: czy opozycja jest w stanie wykorzystać słabnącą Platformę Obywatelską?
W ten sposób przeszliśmy do Prawa i Sprawiedliwości, cały czas drugiej partii w Polsce. Kolejny rok w pozocyji przyniesie dostateczną konsolidację wewnątrz tego ugrupowania?
– PiS cierpi nie na problem braków programowych, partia Jarosława Kaczyńskiego ma spory problem z bardzo wysokim negatywnym elektoratem lidera i ta kwestia powinna znaleźć jakieś roztropne wyjście. Poza tym formuła przywództwa proponowana przez Jarosława Kaczyńskiego może budzić pewien lęk w wyborcach nie do końca zdecydowanych. To, że cały czas rządzi Donald Tusk, a Bronisław Komorowski ma zadziwiająco wysokie poparcie, wynika z tego, że jest spora grupa obywateli niezainteresowanych żadną nową transformacją, a przecież de facto o niej mówi cały czas Jarosław Kaczyński. Całkiem niemała część elektoratu z lękiem podchodzi do jakiejkolwiek zmiany status quo. Oczywiście, lider PiS może mieć rację, że konieczny jest nowy proces modernizacji, regulacji i generalnej zmiany, natomiast trzeba umieć do tego przekonywać. Myślę, że właściwe byłoby przywództwo adaptacyjne. Polega ono po pierwsze na pomocy w adaptacji do transformacji, która już się odbyła, co pozwoli na zmniejszenie poziomu lęku, a następnie wytłumaczenie tego, co się proponuje. Jak na razie nie widać, aby takie kroki były podejmowane w PiS. Z drugiej strony, pudło rezonansowe mediów prawdopodobnie nie pozwoliłoby mu na przebicie się z takim przekazem. Kolejnym bardzo poważnym problemem PiS jest to, że już bardzo długo jest w opozycji i po prostu murszeje.
Czy prawdopodobnie jest budowa lewicowego frontu w postaci połączenia SLD i Ruchu Palikota?
– Wydaje się to bardzo mało prawdopodobne. Ruch Palikota jest kolejną odsłoną partii X Tymińskiego i Samoobrony, czyli dziwną zbieraniną sterowaną w niejasny sposób zza kulis. Tak naprawdę, wbrew pozorom, jeśli chodzi również o interesy, wiele różni partię dawnego posła Platformy z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. W planach Janusza Palikota jest raczej zastąpienie na scenie politycznej SLD, które ma -według jego zamysłów – całkowicie rozproszyć się i wtopić np. w Platformę, a ugrupowanie Palikota ma być usłużną prorosyjską partią. SLD oczywiście częścią PO być nie chce. Przez jakiś czas będzie trwała taka przepychanka i na razie nie jest to najgorsze rozwiązanie.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Presja klientelistyczna
Paulina Gajkowska: W Platformie Obywatelskiej roi się od wewnętrznych napięć i starć poszczególnych frakcji. Czy nowy rok może przynieść rewolucję w pratii rządzącej, która ostatecznie doprowadzi do „obalenia” Donalna Tuska?
Jan Filip Staniłko: – Obecna sytuacja w Platformie Obywatelskiej jest analogiczna do sytuacji SLD Leszka Millera, z tym że Donald Tusk nie ma za plecami nikogo takiego jak Oleksy, Czarzasty czy Cimoszewicz. Lider partii rządzącej jest w gruncie rzeczy sam i na tym polega jednocześnie jego problem i siła. Widać, że napięcia w Platformie nie są mitem, co pokazała sprawa Kolei Śląskich. Stała się ona przykładem tego, jak jedna regionalna frakcja partii może wyrządzić krzywdę drugiej poprzez układy w stolicy. Cała ta historia zaczęła się od tego, że województwo zostało zmuszone do przejęcia usług, których regionalne koleje nie były w stanie świadczyć, a doprowadził do tego resort transportu kierowany przez tę samą partię, z której pochodzą władze samorządu śląskiego. Takich spraw na pewno będzie więcej. To pokazuje, jak w PO narastają konflikty frakcyjne, których źródłem jest presja klientelistyczna, będąca skutkiem słabego otoczenia gospodarczego: wzrasta liczba osób, którym trzeba coś załatwić. Stąd napięcia przybierają na sile. Jednakowoż na chwilę obecną nie ma nikogo, kto byłby w stanie „wysadzić” Donalda Tuska z kierowania partią, po prostu nie ma kto go zastąpić. Afera Rywina, która obaliła rząd Millera, była skutkiem jego konfliktu z Aleksandrem Kwaśniewskim. Obecnie jednak nie widać wyraźnych pęknięć na linii Donald Tusk – Bronisław Komorowski. Ten rok będzie po prostu próbą przetrwania na oparach funduszy europejskich wobec rosnącego bezrobocia i załamującego się popytu konsumenckiego.
Sądzi Pan, że tendencja spadku poparcia dla partii rządzącej się utrzyma?
– Poparcie spada konsekwentnie od kilku lat i jest już dość niskie. Co prawda cały czas utrzymuje się na w miarę satysfakcjonującym PO poziomie i jest relatywnie wysokie jak na ilość argumentów, jaką można zebrać na niekorzyść partii rządzącej. Jednak te argumenty słabo docierają do społeczeństwa, które z jednej strony nie jest nimi zainteresowane, a z drugiej – nie jest w stanie dotrzeć do nich z racji asymetrii informacyjnej. Kryzys może przyspieszyć spadek poparcia, dlatego musimy liczyć się z tym, że premier będzie atakował opinię publiczną jakimiś dużymi tematami, jak np. wejście do strefy euro. To oczywiście jest niebywale niebezpieczne z punktu widzenia strategicznego i jestem głęboko przekonany, że nie powinniśmy się tam pchać. Premier zdaje sobie sprawę z tego, że tę sprawę może rozgrywać jedynie wizerunkowo, ponieważ brak mu siły politycznej. Pytanie zasadnicze: czy opozycja jest w stanie wykorzystać słabnącą Platformę Obywatelską?
W ten sposób przeszliśmy do Prawa i Sprawiedliwości, cały czas drugiej partii w Polsce. Kolejny rok w pozocyji przyniesie dostateczną konsolidację wewnątrz tego ugrupowania?
– PiS cierpi nie na problem braków programowych, partia Jarosława Kaczyńskiego ma spory problem z bardzo wysokim negatywnym elektoratem lidera i ta kwestia powinna znaleźć jakieś roztropne wyjście. Poza tym formuła przywództwa proponowana przez Jarosława Kaczyńskiego może budzić pewien lęk w wyborcach nie do końca zdecydowanych. To, że cały czas rządzi Donald Tusk, a Bronisław Komorowski ma zadziwiająco wysokie poparcie, wynika z tego, że jest spora grupa obywateli niezainteresowanych żadną nową transformacją, a przecież de facto o niej mówi cały czas Jarosław Kaczyński. Całkiem niemała część elektoratu z lękiem podchodzi do jakiejkolwiek zmiany status quo. Oczywiście, lider PiS może mieć rację, że konieczny jest nowy proces modernizacji, regulacji i generalnej zmiany, natomiast trzeba umieć do tego przekonywać. Myślę, że właściwe byłoby przywództwo adaptacyjne. Polega ono po pierwsze na pomocy w adaptacji do transformacji, która już się odbyła, co pozwoli na zmniejszenie poziomu lęku, a następnie wytłumaczenie tego, co się proponuje. Jak na razie nie widać, aby takie kroki były podejmowane w PiS. Z drugiej strony, pudło rezonansowe mediów prawdopodobnie nie pozwoliłoby mu na przebicie się z takim przekazem. Kolejnym bardzo poważnym problemem PiS jest to, że już bardzo długo jest w opozycji i po prostu murszeje.
Czy prawdopodobnie jest budowa lewicowego frontu w postaci połączenia SLD i Ruchu Palikota?
– Wydaje się to bardzo mało prawdopodobne. Ruch Palikota jest kolejną odsłoną partii X Tymińskiego i Samoobrony, czyli dziwną zbieraniną sterowaną w niejasny sposób zza kulis. Tak naprawdę, wbrew pozorom, jeśli chodzi również o interesy, wiele różni partię dawnego posła Platformy z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. W planach Janusza Palikota jest raczej zastąpienie na scenie politycznej SLD, które ma -według jego zamysłów – całkowicie rozproszyć się i wtopić np. w Platformę, a ugrupowanie Palikota ma być usłużną prorosyjską partią. SLD oczywiście częścią PO być nie chce. Przez jakiś czas będzie trwała taka przepychanka i na razie nie jest to najgorsze rozwiązanie.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Nasz Dziennik.
Autor
Jan Filip Staniłko
Były ekspert w dziedzinie Ekonomia polityczna