W programie Tomasza Sekielskiego Po Prostu emitowanym przez Telewizję Polską wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński stwierdził, że choć terminal LNG w Świnoujściu ma zostać uruchomiony zgodnie z ostatnią zapowiedzią rządu na początku 2015 roku, to będziemy go mogli użyć dużo później.
Informacja wicepremiera Piechocińskiego o ok. półrocznym przesunięciu terminu korzystania z gazoportu LNG w Świnoujściu po zakończeniu pod koniec b.r. tej inwestycji – jest poważnie niepokojąca – ocenia Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego. – Dowodzi, że nie ma sprawnego przepływu informacji między LNG, a Ministerstwem Skarbu Państwa i Ministerstwem Gospodarki.
– Nie jest dobrze, jeśli okazuje się, że ostatecznie nie wiadomo kiedy nasz gazoport otrzyma pierwsze dostawy LNG. To jest też mocno niezdrowe wobec poważnych firm, PGNiG i Qatargas, które są partnerami dużego kontraktu tak ważnego dla polskiego rynku gazu, dla dywersyfikacji dostaw. W oparciu o konkretny termin budują one jakiś program, ważny element rynkowej układanki. Tymczasem okazuje się, że te konkrety są niepewne – ocenia rozmówca BiznesAlert.pl – Należałoby, aby Ministerstwo Gospodarki zażądało od wykonawców ostatecznego zdefiniowania, doprecyzowania tych konkretów. Ministerstwo Gospodarki powinno mieć jakieś możliwości, ale tu pojawiają się kompetencje Ministerstwa Skarbu Państwa. Moim zdaniem znów okazuje się jak szkodliwy jest podział sektora energii miedzy dwa resorty, choć z oczywistych względów powinien on należeć do kompetencji jednego.
– Co gorsze, sektor jest podzielony nie tylko między dwa resorty, ale też między dwóch koalicjantów, którzy – co oczywiste – mają prawo się różnić. To są wszystko argumenty za powołaniem Ministerstwa Energii. Wyjaśnienia, że nie jest to dobry moment, bo mamy zbliżające się kampanie wyborcze – są zupełnie nieprzekonujące. Zawsze można znaleźć pretekst, żeby twierdzić, że to nie jest dobry moment. Ale prawda jest taka, że jeśli nie teraz, to kiedy? – pyta retorycznie ekspert Instytutu Sobieskiego.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Opóźnienie gazoportu to kolejny argument za Ministerstwem Energetyki
W programie Tomasza Sekielskiego Po Prostu emitowanym przez Telewizję Polską wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński stwierdził, że choć terminal LNG w Świnoujściu ma zostać uruchomiony zgodnie z ostatnią zapowiedzią rządu na początku 2015 roku, to będziemy go mogli użyć dużo później.
Informacja wicepremiera Piechocińskiego o ok. półrocznym przesunięciu terminu korzystania z gazoportu LNG w Świnoujściu po zakończeniu pod koniec b.r. tej inwestycji – jest poważnie niepokojąca – ocenia Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego. – Dowodzi, że nie ma sprawnego przepływu informacji między LNG, a Ministerstwem Skarbu Państwa i Ministerstwem Gospodarki.
– Nie jest dobrze, jeśli okazuje się, że ostatecznie nie wiadomo kiedy nasz gazoport otrzyma pierwsze dostawy LNG. To jest też mocno niezdrowe wobec poważnych firm, PGNiG i Qatargas, które są partnerami dużego kontraktu tak ważnego dla polskiego rynku gazu, dla dywersyfikacji dostaw. W oparciu o konkretny termin budują one jakiś program, ważny element rynkowej układanki. Tymczasem okazuje się, że te konkrety są niepewne – ocenia rozmówca BiznesAlert.pl – Należałoby, aby Ministerstwo Gospodarki zażądało od wykonawców ostatecznego zdefiniowania, doprecyzowania tych konkretów. Ministerstwo Gospodarki powinno mieć jakieś możliwości, ale tu pojawiają się kompetencje Ministerstwa Skarbu Państwa. Moim zdaniem znów okazuje się jak szkodliwy jest podział sektora energii miedzy dwa resorty, choć z oczywistych względów powinien on należeć do kompetencji jednego.
– Co gorsze, sektor jest podzielony nie tylko między dwa resorty, ale też między dwóch koalicjantów, którzy – co oczywiste – mają prawo się różnić. To są wszystko argumenty za powołaniem Ministerstwa Energii. Wyjaśnienia, że nie jest to dobry moment, bo mamy zbliżające się kampanie wyborcze – są zupełnie nieprzekonujące. Zawsze można znaleźć pretekst, żeby twierdzić, że to nie jest dobry moment. Ale prawda jest taka, że jeśli nie teraz, to kiedy? – pyta retorycznie ekspert Instytutu Sobieskiego.
Źródło: Biznes Alert. Czytaj dalej…
Autor
Tomasz Chmal
Były ekspert w dziedzinie Energetyka