Zaciskanie pasa w samorządach trwa w najlepsze. Obawiają się one o stan swoich finansów w najbliższych latach, więc obcinają wydatki na krajowe i zagraniczne delegacje urzędników. Wyjazdów jest mniej, hotele i jedzenie skromniejsze, a transport bardziej ekonomiczny.
Urząd Miejski w Poznaniu jeszcze w 2010 r. wydał na podróże pracowników ok. 900 tys. zł. W tym roku będzie to 700 tys. zł. Jeszcze bardziej delegacje ścięto w Krakowie – z ponad 600 tys. zł dwa lata temu do 350 tys. zł w roku bieżącym. Do roli rekordzisty aspiruje Szczecin, gdzie w dwa lata ograniczono koszty wyjazdów służbowych niemal o połowę, z 720 do 370 tys. zł.
Warszawa na tle tych miast prezentuje się jak utracjusz – o tegorocznych wydatkach woli na razie nie mówić, ale przyznaje, że w 2011 r. przeznaczyła na podróże urzędników 733 tys. zł, o 15 proc. więcej niż w 2010 r. Miasto twierdzi, że to i tak niewiele, bo jeszcze w 2008 r. delegacje kosztowały ponad 1,1 mln zł. Zdaniem Bartosza Milczarczyka, rzecznika stołecznego urzędu, oszczędności wynikają z faktu, że w podróże wyjeżdża coraz mniej urzędników, którzy zobowiązani są do korzystania z najtańszych opcji zakwaterowania. – A w tym roku większość delegacji związana była z projektami dofinansowanymi z funduszy UE. I większość kosztów delegacji pokrywały unijne dotacje. Bruksela pokrywa od 50 do, w niektórych przypadkach, nawet 100 proc. wydatków na wyjazdy służbowe – mówi Milczarczyk.
Może z tego powodu nadal znaleźć można miasta, które zwiększają wydatki na wyjazdy urzędników. Jest ich jednak coraz mniej. W tym wąskim gronie znalazł się m.in. Lublin, który w mijającym roku przeznaczył na delegacje prawie 460 tys. zł – o ok. 80 tys. zł więcej niż w 2010 r.
Nacisk samorządów na cięcie wydatków związanych ze służbowymi wyjazdami nie dziwi ekspertów. – Podobna tendencja ma obecnie miejsce w instytucjach państwowych i w korporacjach. Po prostu w czasach spowolnienia w ten sposób ograniczają koszty działania – wyjaśnia Paweł Soloch, ekspert Instytutu Sobieskiego ds. administracji publicznej. Zwraca przy tym uwagę, że część wyjazdów urzędników miała charakter bardziej turystyczny niż służbowy. – Także w tej kwestii działania samorządów powinny być bardziej transparentne – uważa.
Tymczasem wśród samych urzędników nie brakuje głosów, że cięcie wydatków na delegacje nie ma sensu. – Koszty wyjazdów są zaledwie kroplą w morzu wszystkich wydatków samorządów. Ich ograniczanie to czysty populizm. No, chyba że niektóre gminy tego nadużywały – uważa Marek Miros, wiceprezes Związku Miast Polskich. Dodaje, że rolą wójta, burmistrza czy prezydenta jest m.in. wymienianie się doświadczeniami z włodarzami innych miast. Z kolei pracownicy administracji podczas podróży często podnoszą swoje kwalifikacje, bo np. wyjeżdżają na kursy i szkolenia. Jednak, jak wynika z wyliczeń DGP, samorządy oszczędzają także na tych ostatnich. Warszawa jeszcze w 2009 r. wysłała swoich pracowników na kursy kosztujące łącznie 5 mln zł. Tymczasem w 2011 r. wydała na ten cel już tylko 2,6 mln zł. Podobne spadki dotyczą innych miast, takich jak Łódź, Gdańsk, Katowice czy Lublin. 40–50 proc. nawet o tyle niektóre samorządy przycięły wydatki na delegacje w porównaniu z 2010 r. 247 tys. osób pracowało w administracji samorządu terytorialnego w 2011 r. 8 mld zł na tyle samorządy szacują swoje roczne straty spowodowane niekorzystnymi dla nich zmianami ustawowymi
Były ekspert w dziedzinach Bezpieczeństwo, Obronność i Administracja. Były prezes Zarządu. Obecnie Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wcześniej między innymi członek Rady Służby Cywilnej (2010-2012), doradca Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego (2007-2010), podsekretarz stanu w MSWiA, szef Obrony Cywilnej Kraju (2005-2007). Ukończył studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, absolwent studiów podyplomowych w l’Institut de Hautes Études en Administration Publique (IDHEAP) w Lozannie, absolwent École Nationale d’Administration (ENA) w Paryżu.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Koniec służbowych wyjazdów urzędników. Samorządy tną wydatki
Zaciskanie pasa w samorządach trwa w najlepsze. Obawiają się one o stan swoich finansów w najbliższych latach, więc obcinają wydatki na krajowe i zagraniczne delegacje urzędników. Wyjazdów jest mniej, hotele i jedzenie skromniejsze, a transport bardziej ekonomiczny.
Urząd Miejski w Poznaniu jeszcze w 2010 r. wydał na podróże pracowników ok. 900 tys. zł. W tym roku będzie to 700 tys. zł. Jeszcze bardziej delegacje ścięto w Krakowie – z ponad 600 tys. zł dwa lata temu do 350 tys. zł w roku bieżącym. Do roli rekordzisty aspiruje Szczecin, gdzie w dwa lata ograniczono koszty wyjazdów służbowych niemal o połowę, z 720 do 370 tys. zł.
Warszawa na tle tych miast prezentuje się jak utracjusz – o tegorocznych wydatkach woli na razie nie mówić, ale przyznaje, że w 2011 r. przeznaczyła na podróże urzędników 733 tys. zł, o 15 proc. więcej niż w 2010 r. Miasto twierdzi, że to i tak niewiele, bo jeszcze w 2008 r. delegacje kosztowały ponad 1,1 mln zł. Zdaniem Bartosza Milczarczyka, rzecznika stołecznego urzędu, oszczędności wynikają z faktu, że w podróże wyjeżdża coraz mniej urzędników, którzy zobowiązani są do korzystania z najtańszych opcji zakwaterowania. – A w tym roku większość delegacji związana była z projektami dofinansowanymi z funduszy UE. I większość kosztów delegacji pokrywały unijne dotacje. Bruksela pokrywa od 50 do, w niektórych przypadkach, nawet 100 proc. wydatków na wyjazdy służbowe – mówi Milczarczyk.
Może z tego powodu nadal znaleźć można miasta, które zwiększają wydatki na wyjazdy urzędników. Jest ich jednak coraz mniej. W tym wąskim gronie znalazł się m.in. Lublin, który w mijającym roku przeznaczył na delegacje prawie 460 tys. zł – o ok. 80 tys. zł więcej niż w 2010 r.
Nacisk samorządów na cięcie wydatków związanych ze służbowymi wyjazdami nie dziwi ekspertów. – Podobna tendencja ma obecnie miejsce w instytucjach państwowych i w korporacjach. Po prostu w czasach spowolnienia w ten sposób ograniczają koszty działania – wyjaśnia Paweł Soloch, ekspert Instytutu Sobieskiego ds. administracji publicznej. Zwraca przy tym uwagę, że część wyjazdów urzędników miała charakter bardziej turystyczny niż służbowy. – Także w tej kwestii działania samorządów powinny być bardziej transparentne – uważa.
Tymczasem wśród samych urzędników nie brakuje głosów, że cięcie wydatków na delegacje nie ma sensu. – Koszty wyjazdów są zaledwie kroplą w morzu wszystkich wydatków samorządów. Ich ograniczanie to czysty populizm. No, chyba że niektóre gminy tego nadużywały – uważa Marek Miros, wiceprezes Związku Miast Polskich. Dodaje, że rolą wójta, burmistrza czy prezydenta jest m.in. wymienianie się doświadczeniami z włodarzami innych miast. Z kolei pracownicy administracji podczas podróży często podnoszą swoje kwalifikacje, bo np. wyjeżdżają na kursy i szkolenia. Jednak, jak wynika z wyliczeń DGP, samorządy oszczędzają także na tych ostatnich. Warszawa jeszcze w 2009 r. wysłała swoich pracowników na kursy kosztujące łącznie 5 mln zł. Tymczasem w 2011 r. wydała na ten cel już tylko 2,6 mln zł. Podobne spadki dotyczą innych miast, takich jak Łódź, Gdańsk, Katowice czy Lublin.
40–50 proc. nawet o tyle niektóre samorządy przycięły wydatki na delegacje w porównaniu z 2010 r.
247 tys. osób pracowało w administracji samorządu terytorialnego w 2011 r.
8 mld zł na tyle samorządy szacują swoje roczne straty spowodowane niekorzystnymi dla nich zmianami ustawowymi
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna. Czytaj dalej…
Autor
Paweł Soloch
Były ekspert w dziedzinach Bezpieczeństwo, Obronność i Administracja. Były prezes Zarządu. Obecnie Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wcześniej między innymi członek Rady Służby Cywilnej (2010-2012), doradca Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego (2007-2010), podsekretarz stanu w MSWiA, szef Obrony Cywilnej Kraju (2005-2007). Ukończył studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, absolwent studiów podyplomowych w l’Institut de Hautes Études en Administration Publique (IDHEAP) w Lozannie, absolwent École Nationale d’Administration (ENA) w Paryżu.