Ostatnie posunięcie Telekomunikacji Polskiej obiecującej z jednej strony inwestycję w nowoczesną infrastrukturę światłowodową, a z drugiej żądanie, że w zamian za to rząd zagwarantuje jej wyłączność na sprzedaż usług używając tej infrastruktury, świadczy o oderwaniu się od rzeczywistości zarządu TP, arogancji lub kompletnej ignorancji ekonomicznej w sensie rozumienia mechanizmów wolnego rynku. Zapewne wszystkie czynniki w pewnym stopniu zaistniały jednocześnie.
W odpowiedzi na propozycję Anny Stereżyńskiej w kwestii demonopolizacji TP (poprzez rozbicie jej na część infrastrukturalną i świadczenia usług) TP zaproponowała to samo co dotychczas, jednakże z pewną różnicą – tym razem chce jeszcze więcej – umocnienia własnej pozycji z możliwością wykończenia konkurencji.
TP tłumaczy, że może zaryzykować tak olbrzymią inwestycję w infrastrukturę światłowodową pod warunkiem, że państwo – poprzez uprzywilejowanie monopolistyczne – zagwarantuje zwrot tej inwestycji. Z pozoru brzmi to nawet przekonująco. Przecież argumentu rozwoju nowoczesnej infrastruktury nie można zlekceważyć. Jest to jednak już dość znane posunięcie. Czy nie według tej właśnie filozofii usiłuje się w Polsce budować od lat autostrady? Z marnym zresztą skutkiem.
Gdyby TP była rozbita na części infrastrukturalną i świadczącą usługi, jako osobne niezależne od siebie przedsiębiorstwa, wtedy przedsiębiorstwo infrastrukturalne występując z propozycją rozwoju sieci światłowodowej też musiałoby – przynajmniej po części – zabezpieczyć tak olbrzymią inwestycję. Takie są reguły działalności inwestycyjnej. Jednak w warunkach gospodarki liberalnej, nie odbyłoby się to poprzez patronat państwa, bo to z natury rzeczy byłoby niemożliwe. Przedsiębiorstwo infrastrukturalne zwróciłoby się do operatorów świadczących usługi, oferując im wszystkim kontrakty w ramach wolnorynkowych konkurencyjnych przetargów na
korzystanie z tej infrastruktury w przyszłości. I te kontrakty byłyby zabezpieczaniem dla inwestora w infrastrukturę.
W ten sposób ryzyko rozłożone zostałoby także na wielu graczy rynkowych świadczących usługi, którzy poprzez mechanizmy rynkowe – sprzedaż swoich usług indywidualnym klientom, konkurując z sobą nawzajem – przenieśliby cały ten mechanizm na wolny rynek. Nie ma inwestycji bez ryzyka. Od tego się nie ucieknie. Natomiast chodzi o to, aby potencjalne koszta zabezpieczania ryzyka minimalizować. Aby indywidualny klient zapłacił jak najmniej. A to najlepiej uzyskuje się poprzez wykorzystanie mechanizmów wolnorynkowych. Tylko, aby działać w ramach takich mechanizmów potrzebna jest przynajmniej podstawowa kompetencja TP w zarządzaniu inwestycjami.
Myślę, że ta niedawna absurdalna wręcz z punktu widzenia liberalnej gospodarki propozycja TP przekona rząd, że Anna Stereżyńska ma rację: TP należy rozbić na części infrastrukturalną i świadczącą usługi. Im szybciej tym lepiej.
Ekspert w dziedzinie energetyki i nowych technologii. Ma ponad 30-letnie doświadczenie w pracy naukowej i w przemyśle energetycznym. Jego szczególne zainteresowania to teorie rekursji i złożoności obliczeniowej, ilościowa analiza ryzyka, modelowanie mikroekonomiczne i ekonomia regulacyjna. W przeszłości Grzegorz założył wiele nowych firm, uczestniczył w innowacyjnych projektach badawczych z najlepszymi światowymi uniwersytetami i firmami konsultingowymi, a także służył swoją wiedzą z korzyścią dla ogółu społeczeństwa.
Grzegorz jest również członkiem rady powierniczej szkoły podstawowej w Wielkiej Brytanii.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
TP – w obronie monopolu
Ostatnie posunięcie Telekomunikacji Polskiej obiecującej z jednej strony inwestycję w nowoczesną infrastrukturę światłowodową, a z drugiej żądanie, że w zamian za to rząd zagwarantuje jej wyłączność na sprzedaż usług używając tej infrastruktury, świadczy o oderwaniu się od rzeczywistości zarządu TP, arogancji lub kompletnej ignorancji ekonomicznej w sensie rozumienia mechanizmów wolnego rynku. Zapewne wszystkie czynniki w pewnym stopniu zaistniały jednocześnie.
W odpowiedzi na propozycję Anny Stereżyńskiej w kwestii demonopolizacji TP (poprzez rozbicie jej na część infrastrukturalną i świadczenia usług) TP zaproponowała to samo co dotychczas, jednakże z pewną różnicą – tym razem chce jeszcze więcej – umocnienia własnej pozycji z możliwością wykończenia konkurencji.
TP tłumaczy, że może zaryzykować tak olbrzymią inwestycję w infrastrukturę światłowodową pod warunkiem, że państwo – poprzez uprzywilejowanie monopolistyczne – zagwarantuje zwrot tej inwestycji. Z pozoru brzmi to nawet przekonująco. Przecież argumentu rozwoju nowoczesnej infrastruktury nie można zlekceważyć. Jest to jednak już dość znane posunięcie. Czy nie według tej właśnie filozofii usiłuje się w Polsce budować od lat autostrady? Z marnym zresztą skutkiem.
Gdyby TP była rozbita na części infrastrukturalną i świadczącą usługi, jako osobne niezależne od siebie przedsiębiorstwa, wtedy przedsiębiorstwo infrastrukturalne występując z propozycją rozwoju sieci światłowodowej też musiałoby – przynajmniej po części – zabezpieczyć tak olbrzymią inwestycję. Takie są reguły działalności inwestycyjnej. Jednak w warunkach gospodarki liberalnej, nie odbyłoby się to poprzez patronat państwa, bo to z natury rzeczy byłoby niemożliwe. Przedsiębiorstwo infrastrukturalne zwróciłoby się do operatorów świadczących usługi, oferując im wszystkim kontrakty w ramach wolnorynkowych konkurencyjnych przetargów na
korzystanie z tej infrastruktury w przyszłości. I te kontrakty byłyby zabezpieczaniem dla inwestora w infrastrukturę.
W ten sposób ryzyko rozłożone zostałoby także na wielu graczy rynkowych świadczących usługi, którzy poprzez mechanizmy rynkowe – sprzedaż swoich usług indywidualnym klientom, konkurując z sobą nawzajem – przenieśliby cały ten mechanizm na wolny rynek. Nie ma inwestycji bez ryzyka. Od tego się nie ucieknie. Natomiast chodzi o to, aby potencjalne koszta zabezpieczania ryzyka minimalizować. Aby indywidualny klient zapłacił jak najmniej. A to najlepiej uzyskuje się poprzez wykorzystanie mechanizmów wolnorynkowych. Tylko, aby działać w ramach takich mechanizmów potrzebna jest przynajmniej podstawowa kompetencja TP w zarządzaniu inwestycjami.
Myślę, że ta niedawna absurdalna wręcz z punktu widzenia liberalnej gospodarki propozycja TP przekona rząd, że Anna Stereżyńska ma rację: TP należy rozbić na części infrastrukturalną i świadczącą usługi. Im szybciej tym lepiej.
Autor
Grzegorz Pytel
Ekspert w dziedzinie energetyki i nowych technologii. Ma ponad 30-letnie doświadczenie w pracy naukowej i w przemyśle energetycznym. Jego szczególne zainteresowania to teorie rekursji i złożoności obliczeniowej, ilościowa analiza ryzyka, modelowanie mikroekonomiczne i ekonomia regulacyjna. W przeszłości Grzegorz założył wiele nowych firm, uczestniczył w innowacyjnych projektach badawczych z najlepszymi światowymi uniwersytetami i firmami konsultingowymi, a także służył swoją wiedzą z korzyścią dla ogółu społeczeństwa.
Grzegorz jest również członkiem rady powierniczej szkoły podstawowej w Wielkiej Brytanii.